czwartek, 13 września 2012

Dream Team

Natknąłem się dzisiaj na FB na bardzo sympatyczną zabawę, w której z zaproponowanych przez aplikacje zawodników można było zestawić swoją jedenastkę marzeń. Nie był to proces poprzedzony wielogodzinnymi rozmyślaniami, więc pewnie nie jest to do tak naprawdę do końca dream team ostateczny, bo jakby takowe miały miejsce zapewne jakieś zmiany w tej drużynie by zaszły. Parę słów wyjaśnienia jednak skrobnąć wypada odnośnie tego dlaczego x,a nie y.

BRAMKARZ: Edvin Van Der Sar

Kilku znamienitych bramkarzy w życiu widziałem, ale na ich tle pod wieloma względami Edvin był wyjątkowy. O jego umiejętnościach dyskutować nie ma sensu. Te akurat go spośród kontrkandydatów nie wyróżniają, podobnie jak to, że przez tyle lat grał na najwyższym poziomie. Wśród bramkarzy długowieczność jest raczej powszechna. To co odróżnia go od innych wybitnych, to absolutny brak wyrazistości. W środowisku piłkarskim wiadomo, że dobry bramkarz, podobnie jak dobry lewoskrzydłowy muszą być choć odrobinę szaleni. Edvin jest zaprzeczeniem tego powiedzenia i dlatego strzeże dostępu do mojej bramki. Jako jego zmiennika widziałbym Ikera Cassilasa.

LEWA OBRONA: Roberto Carlos

Tu chyba wszelkie tłumaczenia są zbędne. Niezmordowany, biegający nieustannie od pola karnego do pola karnego przez 90, a jeśli trzeba i więcej minut Brazylijczyk z armatą w nodze na swojej pozycji do dziś jest dla mnie bezkonkurencyjny. Do tego razem z Pique byliby dobrymi duchami zespołu, odpowiedzialnym za głupawe dowcipy w szatni. Jeśli jednak akurat późno wróciłby z nocnej imprezy mógłby go godnie zastąpić Bixente Lizarazu. 

PRAWA OBRONA: Liliam Thuram

Jako, że na przeciwległej flance postawiłem na obrońcę na wskroś ofensywnego, po prawej stronie zdecydowałem się na potrafiącego grać w ataku, ale jednak skupiającego się na zabezpieczaniu tyłów Francuza. Jeśli jednak trafiłby się przeciwnik mało wymagający, nad którym można by się popastwić, na miejsce Thurama wskakiwałby Dani Alves. 

ŚRODEK OBRONY: Carles Puyol. 

Serce każdej drużyny zawodnik, który swoją grą jest żywym ucieleśnieniem maksymy mówiącej,. że "Piłka nożna to nie sprawa życia i śmierci. To coś, o wiele ważniejszego". Niezmordowany, walczący o każdą piłkę jak o życie i zarażający kolegów z zespołu wolą walki obrońca, który w mojej drużynie pełniłby też rolę kapitana. Może nie jest wirtuozem, ale wszystkie braki nadrabia zaangażowaniem. W razie, gdyby Carles chciał sobie zrobić małe wakacje, na jego miejscu mógłby się sprawdzić Jaap Stam, którego już sam wygląd bezdusznego mordercy wystarczyłby żeby odebrać zawodnikom przeciwnika chęć do ataków.

ŚRODEK OBRONY: Gerard Pique

Idealnie rozumiejący się i uzupełniający z Puyolem stoper. Dzięki jego nienagannej technice potrafi świetnie rozprowadzać piłkę, a także, jeśli zajdzie taka potrzeba ruszyć do przodu bez obaw, że piłkę odbierze mu pierwszy, lepszy napotkany przeciwnik. Co prawda, ostatnio nie jest w najwyższej formie, ale jeśli jest niepodważalnie jest jednym z najlepszych na swojej pozycji, bez względu na to, czy po meczach przyjmuje w swojej sypialni Shakirę, Sashę Grey, czy Majkę Jeżowską. Jeśli więc, po wyczerpującej nocy przyniósłby L4 bez większej szkody dla drużny mógłby go zastąpić Paolo Maldini.

PRAWA POMOC: Pavel Nedved (tak wiem, że to raczej lewostronny zawodnik, ale gdzieś go upchnąć musiałem)

Mam słabość do walczaków w jego typie. Geniuszem nie był, ale dzięki mimo wszystko nieprzeciętnym umiejętnościom i ogromnej sile walki byłby wzmocnieniem każdej drużyny. Jeśli dodać do tego bardziej niż przyzwoity strzał z dystansu, damy sobie więcej opcji w ataku, niż tylko ciągłe wchodzenie z piłą do bramki. Jeśli Pavel, powodowany swoją wolą walki złapałby na przykład głupią kartkę, która eliminowałaby go z finału ligi mistrzów na jego miejsce moglibyśmy wpuścić równie nieustępliwego, choć często sprawiającego kłopoty Carlosa Teveza.

LEWA POMOC: RYAN GIGGS

Tu podobnie jak w przypadku Roberto Carlosa chyba nie trzeba niczego pisać. Giggs, to legenda, znakomicie się prowadzący wzór profesjonalizmu, kiedyś błyskotliwy skrzydłowy nie do zatrzymania, dziś po profesorsku dyrygujący grą pomocnik. Gdyby akurat musiał zostać u brata...bądź jego żony, żeby pomóc, albo coś moglibyśmy dodać swojej drużynie szczyptę wspomnianego wcześniej szaleństwa i posłać w bój mojego idola z czasów larwialnych Marca Overmarsa

DEFENSYWNY POMOCNIK: Yaya Toure

Puszczenie go z Nou Camp przez Pepa Guardiolę było jednym z dwóch największych błędów transferowych. Drugim było oczywiście ściągnięcie z pocałowaniem ręki, dopłatą i oddaniem Samuala Eto' Zlatana. Oczywiście są lepsi od niego w odbiorze piłkarze, jak chociażby Makalele, czy Gattuso, ale kiedy już, ich kalibru mistrzowie od brudnej roboty wyłuskają piłkę oddają ją najczęściej do najbliżej ustawionego kolegi i przestają się interesować akcją. Yaya jest nie tylko świetny w rozbijaniu ataków, ale też bez problemów je konstruuje. Na wypadek jednak, jeśli nie udałoby się nam przekonać naszych mocodawców do zaoferowania mu większego kontraktu, na który zasługuje, nie będziemy się chyba zadowalać symulantem z naszej szkółki i sprowadzimy Xabiego Alonso, który też nie pozbywa się panicznie piłki, kiedy ją już odbierze.

OFENSYWNY POMOCNIK: Ronaldinho

Dla niego i Teveza złamałem zasadę czynnika charakterologicznego, o którym później. Każdy wielki zespół potrzebuje kogoś takiego jak Roni z najlepszych czasów - zawodnika z darem od Boga, który ma nieograniczoną na boisku fantazję i jednym zagraniem potrafi przesądzić losy meczu, czy nawet tego kto zdobędzie puchar. Wiadomo jednak, że Człowiek Koń (czy nie tworzyli by słodkiej pary z Sahrą Jessicą Parker?) ma słabość do niesportowego się prowadzenia więc, lepiej mieć w odwodzie Maradonę Karpat Georghe Hagiego. 

COFNIĘTY NAPASTNIK: DENNIS BERGKAMP

Jeden z zawodników, których mi na boiskach brakuje najbardziej. Absolutny piłkarski geniusz, mający oczy dookoła głowy i wynoszący proste kopanie piłki na poziom sztuki. Wystarczy przypomnieć sobie tę bramkę i wszelkie wątpliwości zostają rozwiane.



Piłkarski artysta z wszystkimi tego plusami i bez żadnych minusów: zero gwiazdorstwa, much w nosie, czy rozrośniętego jak u krysi ego. No, prawie bez wad. Jeśli bowiem przyszłoby nam grać dalej od własnego boiska, gdzie nie daj Boże trzeba by lecieć samolotem musielibyśmy sięgnąć na ławkę po Roberto Baggio.

WYSUNIĘTY NAPASTNIK: Thiery Henry

Legendą nie zostaje się ot tak sobie. Zajście na sam szczyt wymaga wiele wysiłku. Francuz jednak przez całą tę drogę sprawiał wrażenie, jakby to, co robi na boisku było proste, a co najważniejsze wyglądało to jakby się przy tym świetnie bawił. Świetny technicznie, szybki jak wiatr, posiadający nawet swój firmowy zwód, który wszyscy znali...i na który mimo tego wszyscy się nabierali. Ogromna szkoda, że splamił swoją nienaganna legendę tą sławną ręką w meczu decydującym o awans na Mistrzostwa Świata. Zwłaszcza, jeśli będziemy pamiętać jakim skandalem się one dra Trójkolorowych skończyły. Gdyby więc, przyszło nam grać spotkania w Irlandii dla dobra Henrego, jak mówił klasyk bralibyśmy ze sobą wspomnianego już Samuela Eto'.

TRENER: Guus Hiddink
Jestem zwolennikiem ofensywnego futbolu totalnego, i wnioskując z tego jak grają zespoły prowadzone przez Holenderskiego Mistrza on także. 

Teraz jeszcze kilka słów wyjaśnienia, bo już pojawiały się pytanie, jak wyskoczyła grafika z moim dream teamem na FB: gdzie Zidane, gdzie Messi, a pewnie jeszcze pojawią się, gdzie krysia, Figo, Zlatan? Otóż nie będę ukrywał, że brałem pod uwagę czynnik charakterologiczny, czyli nie same umiejętności decydowały o tym kto znajdzie się w mojej kadrze. Zidane, Krysia, Figo - typowi zawodnicy z ery "galaktycznych reali", czyli zadufane w sobie bufony, z rozdmuchanym ego. Dodatkowo jeszcze Krysia i Zizou pękali, kiedy nie idzie im, albo/i drużynie. Łysy Algierczyk niejednokrotnie brutalnie kopał swoich przeciwników, kiedy Ci mieli czelność zabierać piłkę "Jego Genialności" za co nie raz i nie dwa zebrał czerwone kartki. Krysia z kolei jak przystało na panienkę chodzi naburmuszona, ale tylko dlatego, że wszyscy jej zazdroszczą. bo "jest piękna, bogata i cudownie gra w piłkę". Figo z kolei to piłkarz, który na boisku sprawiał wrażenie, jakby nikt nie był godzien z nim na nim przebywać. Burak pierwszej wody.. Messi i Zilatan, to z kolei przykład zawodników "większych niż klub", czego nie toleruję, podobnie jak pewien bijący wszelkie rekordy długowieczności na stołku trenerskim Szkot. Nie mógłbym w moim zespole tolerować primadonn, wokół których wszystko musiałoby się kręcić. Tak, Messi to jeden z największych, jeśli nie największy talent piłkarski, ale jest tak pazerny i niechętny do oddawania piłki, że czasem odnoszę wrażenie, że najlepiej by się czuł jakby w drużynie mógł grać sam. Zresztą cała ta egzotyczna grupa wielkich wykluczonych zasługuje na osobny wpis. Ze względów technicznych nie umieszczałem w swojej wymarzonej jedenastce Bestów, Deynów, Maradonów i Pelów. Niestety nie było mi dane zobaczyć jak grają, a gdybym opierając się na kilku filmikach z internetu i opinii innych desygnował ich do gry nie mógłbym już nazwać tej drużyny "moją jedenastką", prawda?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz