wtorek, 21 lutego 2017

Stan Futbolu w Eleven


Nie mogę się przekonać do twittera. To znaczy mam pełną świadomość, że może to być bardzo przydatne i "fajne" narzędzie, pozwalające być na bieżąco z tym co w trawie...ćwierka, ale nie jestem do końca przekonany, czy potrzebna mi jeszcze jedna platforma pełna wiadomości, nad którą będę ślęczał wyławiając co ciekawsze kąski. Ale ja nie o tym.
Wspomniałem o twitterze, bo to właśnie na nim, w głównej mierze, z piątku na sobotę rozegrały się zdarzenia, które będą tematem tego wpisu. 

Po zdobyciu przez telewizję Eleven Sports praw do pokazywania Bundesligi, Krzysztof Stanowski, szef portalu Weszło i pomysłodawca, oraz prowadzący nadawanego we wspomnianej telewizji programu publicystycznego  Stan Futbolu, "zaćwierkał" :


Te dwa twitty były jak twierdzi publicznie Stanowski, bezpośrednim powodem, dla którego nie zobaczymy więcej w Eleven Sports jego autorskiego programu. To znaczy, zobaczymy zapewne program w podobnej formule, tyle że nie sygnowany przez szefa Weszło, co zapowiedział zresztą już będący drugą stroną konfliktu, o którym piszę, Patryk Mirosławski, redaktor naczelny Eleven Sports któremu nie spodobały się żarty szefa Weszło. 

Dla mnie jest to świetna wiadomość, bo Stanowski prowadzącym był marnym, a bardziej niż prawdopodobne jest, że wraz z nim z formatu zniknie jego pupilek i mitomański prostak Paweł Zarzeczny, który ciężko pracował na to, żeby Stan Futbolu zachowywał rynsztokowy charakter i nie stał się zbyt ciekawy dla osób, które intelektualnie wyszły z okresu, kiedy szczytem dowcipu są kawały o pierdzeniu i kupie. I to właśnie popularny w kręgach pseudokibicowskich troglodytów "Pawełek" odegrał w tej sprawie moim zdaniem większą rolę niż podano do publicznej informacji i to jego, obleśna persona powoduje, że uważam, że ta sprawa ma drugie dno. 

Moje wątpliwości wzbudził ten mały, mogący umknąć w rozmowie fragment napisanego przez redaktora naczelnego Eleven, który pozwoliłem sobie zaznaczyć. 



Tak, zarówno z tego fragmentu, jak i z pozostałej, zamieszczonej przez Krzysztofa Stanwoskiego części dyskusji wynika, że zgodnie z tym co pisze autor programu Stan Futbolu to Patryk Mirosławski, zainicjował zakończenie współpracy i delikatnie mówiąc nie zrobił tego w najlepszym tonie. Ale też po jego przepełnionych butą wystąpieniach publicznych trudno od niego było wymagać czegoś innego. 

Zwróćcie też uwagę na ten fragment ostatniego programu  Stan Futbolu od 13:16, kiedy to ni stąd ni zowąd Zarzeczny zaczyna snuć opowieść, a w zasadzie tłumaczyć się Mirosławskiemu, jak to poświęca swój, w jego mniemaniu cenny, czas na pojawianie się w programie, chociaż z nikt mu za to nie płaci. 

W końcu sam Krzysztof Stanowski przyznaje, że twitty były tylko pewnego rodzaju pretekstem do zakończenia współpracy w 3 punkcie swojego artykułu, O co w takim razie chodziło tak naprawdę?

Ja to widzę tak. 

Na darmowym youtube, gdzie oprócz telewizji Eleven można było zobaczyć program dominowały opinie widzów, które zachwycały się prostackimi żartami Zarzecznego i z około godzinnego programu wynosiły tylko momenty, w którym obżerał się rogalikami, albo przeszkadzał innym zaproszonym gościom swoimi "zabawnymi" anegdotkami. Na Facebooku, natomiast, gdzie w godzinie emisji programu pojawiała się informacja zachęcająca do włączenia odbiornika, a więc skierowana była do osób, które program oglądały w telewizji Eleven Sports, za którą u większości operatorów trzeba dodatkowo zapłacić, dominowały opinie piętnujące mitomańskiego pseudodziennikarza i zauważające, że moderowanie programu lepiej wychodzi młodszemu niż jego twórca dziennikarzowi. 


Eleven zorientowało się, że prowadzący  Stan Futbolu w zastępstwie Krzysztofa Stanowskiego Mateusz Święcki sprawdza się w tej roli o wiele lepiej niż twórca formatu. Co więcej zauważyli, że całkiem spora grupa widzów, która za ich oglądanie płaci ma już serdecznie dość nie wnoszącego do dyskusji niczego poza co prawda fantazyjnymi, ale nie mającymi wiele wspólnego z prawdą historyjkami i prostackimi heheszkami "Pawełka" i chciała się go pozbyć. To do tego właśnie odnosi się fraza Patryka Mirosławskiego "Zobaczę w sobotę czy przyjdzie najebany", która może sugerować, że nad przyszłością Zarzecznego w Stanie Futbolu zebrały się czarne chmury i był on na tak zwanym "wylocie". Wydaje mi się mało prawdopodobne, że tak usilnie promujący swojego kamrata Stanowski by na to pozwolił, więc nawet bez afery twittowej ta współpraca nie miała szans na dłuższe powodzenie. Eleven miało do pozbycia się dwóch, głównych bohaterów programu, z których jednego nie potrzebowała, a drugiego nie potrzebowała i nie chciała. Co prawda problem by mógł się pojawić, jeśli twórca Stanu Futbolu zechciałby po całej sytuacji zaskarżyć stację telewizyjną o prawa do swojego formatu, co zresztą sugeruje w swoim felietonie, ale nawet w tak pełnym absurdów kraju jak Polska żaden sąd nie przyzna mu racji, bo musiałoby to oznaczać, że to Krzysztof Stanowski jako pierwszy w historii wpadł na formułę programu, w którym paru kolesi siedzi sobie przy stole, popija napoje, zagryza słodycze i gada. Słowem Eleven choć w wołający o pomstę to PRowego nieba sposób, zgarnęło całą pulę. Odpowiedziało na zapotrzebowanie swoich klientów, osób, które im płacą. 

Krzysztof Stanowski to inteligentny koleś i zapewne widział co się święci od jakiegoś czasu. Kto wie, może to nie był pierwszy raz, kiedy starł się z Patrykiem Mirosławskim, a jego, trzeba przyznać całkiem zabawny żart, odnośnie komentatora Hajty był po prostu kroplą, przelewającą czarę goryczy? A może faktycznie był to tylko pretekstem, którego redaktor naczelny Eleven od dawna szukał, żeby pozbyć się obu swoich problemów? Faktem jest, że Stano zapewne chciał odejść na swoich zasadach, a przynajmniej sprawić takie wrażenie i to mu się udało. W głównej mierze dzięki "umiejętnościom" managerskim, jakie zaprezentował redaktor naczelny Eleven Sports

Na chwilę obecną wszystko wskazuje, że to co dla "szarego" kibica w tej aferze najważniejsze, to że będziemy mieli o jeden więcej program publicystyczny o piłce nożnej. Bo oprócz tego, że w Eleven zostanie pod zmienioną nazwą Stan Futbolu, redaktor Stanowski zapowiedział, że rozważa kolejne przeniesienie swojego programu do innego operatora. I trudno mu się dziwić. W końcu jego kumpel "Pawełek" Zarzeczny musi gdzieś w sobotę rano uzupełnić cukier, po całej nocy spędzonej na chlaniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz